8/30/2014

W Akademii Kurta Schellera

Kochani, bardzo Was przepraszam, że znowu tak długo mnie nie było. Za każdym razem obiecuje sobie, że więcej się to nie powtórzy... Niestety w życiu nie bywa tak różowo jak by się chciało. Czas cały czas płynie, a my nie potrafimy zwolnić - niekiedy wydaje mi się, że nawet gdyby udało się przedłużyć dzień to i tak nie starczyłoby nam czasu na rzeczy, na które teraz nam jego braknie. Dlatego  nie marnujmy więcej czasu na to co nie sprawia nam przyjemności, uśmiechu na twarzy czy satysfakcji tylko znajdźmy na to choć chwilę w ciągu dnia. Czasu ani najwspanialszych momentów w życiu przecież nie wrócimy, ale możemy zadbać aby pozostały w pamięci. 

A jeśli mówimy o najwspanialszych momentach w życiu to moje miały miejsce w Akademii Kurta Schellera podczas czterodniowego kursu profesjonalnego. Szczerze przyznam, że odkąd dowiedziałam się, że są prowadzone tak różnorodne kursy kulinarne w Jego Akademii chciałam wziąć udział choć w jednym. Jednak pojawił się problem związany z moim uczestnictwem, ponieważ jestem jeszcze niepełnoletnia i w związku z tym musiałam uzyskać zgodę od samego Kurta Schellera. Kiedy otrzymałam ją nie mogłam się doczekać wyczekiwanego pierwszego dnia szkolenia.


Po dotarciu do Akademii, Szef od samego wejścia, można powiedzieć, wpajał w naszą 10 osobową grupę mnóstwo wiadomości na temat przypraw, różnorodności soli, technik krojenia, czasu przyrządzania potrawy w zależności od rodzaju mięsa czy ryby. Ja tylko stałam jak zaczarowana i chłonęłam wiedzę każdą cząsteczką siebie... W naszym programie było ok. 45 dań, na każdy dzień coś. jednak już po pierwszym dniu zrozumieliśmy dwie ważne rzeczy:

1. Program jest, ale to nie znaczy że nie można zrobić więcej i w innej kolejności.
2. Na taki kurs należy przychodzić bez żadnego obciążenia na żołądku.

Tempo przygotowania dań było niesamowite, więc czasu na notowanie czy robienie ładnie zaaranżowanych zdjęć nie było, ale oto kilka zrobionych na szybko z telefonu fotografii:

















Moja przygoda związana z kursem dobiegła końca, jednak mam nadzieje że otworzy mi ona drogę do kulinarnego świata mistrzów. Teraz marzę, aby odbyć jakiś staż w cukierni - doszłam do wniosku, że cukiernictwo to jest to co lubię najbardziej (mimo to jak miałabym szanse na inne staże też bym podjęła "wyzwanie"). Mam nadzieje, że moje i Wasze marzenia spełnią się... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz